Razem z moimi znajomymi wybraliśmy się na ten jakże wyczekiwany film.

Film to dzieło autonomiczne, zależne od wizji reżysera, bla bla bla...

Powyższe zdanie było jednym z tych, które mojej polonistce udało się wbić trwale do mej głowy, także nauczona doświadczeniem po poprzednich częściach, gdzie często brakowało fragmentów fabuły i/lub była ona zmieniona, nastawiłam się na zgadzanie się wyłącznie strategicznych fragmentów książki, przeplatanych inwencją reżysera i różnymi scenami mającymi za zadanie przyciągnąć tłumy, żeby zarobić kolejne 900 mln dolarów.

Na nic to się nie zdało.

Fabuła to jeden wielki zbitek scen, które mają ze sobą niewiele wspólnego. Puff! Jesteśmy na dworcu. Puff! Teraz u Slughorna. Puff! Nora. Puff! Bellatrix i Narcyza przemierzają Spinner's End. I tak w kółko. Ktoś, kto nie czytał książki może NA PRAWDĘ się pogubić i wyjść z sali kinowej z mnóstwem kłębiących się w głowie pytań nt 'ale dlaczego, ale kiedy, ale po co'. Nie wiem, skąd oni później wezmą połowę akcji potrzebną do ostatecznego wyjaśnienia wątków w siódmej części.
Aha, no i wkurzał mnie jeszcze Malfoy, pojawiający się co chwila w różnych miejscach jako Wujek Samo Zło. A taki był fajny wcześniej!!

Zdecydowanym plusem tego filmu są natomiast sceny z codziennego życia, których brakowało w poprzednich częściach. Nie mają one zupełnie żadnego znaczenia dla fabuły, ale przynajmniej są śmieszne. A już teksty Dumbledore'a 'och, być młodym i poznać gorycz zdrady' albo jego zainteresowanie życiem uczuciowym Harry'ego to po prostu majsterszyk, tworzący klimat nie fantasy, a pospolitej obyczajówki i komedii.

Z postaci... Lavender Brown jest zabawna do czasu, ale kompletnie mi nie pasuje do książkowej wersji, w dodatku nie wiem, w jaki sposób Ron mógłby się zakochać W TAKIEJ KRETYNCE. Slughorn też został nieszczęśliwie przedstawiony; zamiast interesownego, błyskotliwego arystokraty (no, prawie), zrobili z niego angielskiego flegmatyka. Nie nie nie. Jedynie Cormac był super, przynajmniej pod względem wyglądu ( ), jak otworzył usta to już mniej, choć świetnie wpasował się w swój książkowy charakter

Jeśli chodzi o aktorów, to na pochwałę jak zwykle zasługuje Alan Rickman czyli Snape (koleś jest genialny, w głowie utkwił mi zwłaszcza wyraz jego twarzy kiedy uciszał Harry'ego na wieży astronomicznej tuż przed śmiercią Dumbledore'a - widać było, że dobry z niego człowiek ) i Helena Bonham Carter - Bellatrix. Ten jej szalony i niszczycielski urok był rozbrajający. Po prostu I-D-E-A-L-N-I-E. Reszta tak w kit, może ewentualnie jeszcze Rupert Grint (Ron) i Michael Gambon (Dumbledore) wystawali ponad przeciętność, Radcliffe jak zwykle się nie wykazał, choć widać poprawę w stosunku do lat poprzednich.

Bosz, wyszły z tego prawie same pochwały, a film wcale nie był jakiś świetny, jedynie momenty typu wymienione wyżej sprawiały, że dało się to jakoś zaklasyfikować jako mile spędzony czas Ale jak to napisał Łukasz Muszyński na filmweb'ie, 'cokolwiek by się o "Księciu Półkrwi" powiedziało, i tak będzie to olbrzymi sukces finansowy w każdym zakątku kuli ziemskiej.'

PS. A mnie i tak najbardziej podobało się słowo 'splendid' wypowiedziane przez Slughorna!

Dzisiaj byłem na Egzorcyzmach Dhoroty, i musze przyznać ze zaskoczył mnie pozytywnie.
Faktem jest ze jak na horror nie byl moze przerazajacy, ale byl to film przy ktorym trzeba bylo wlaczyc myślenie. Ciekawa fabuła, trzymajaca widzow przed ekranem do ostatka. Polecam. ^^

A ja we wtorek byłam na Wrogach Publicznych. Nie znam nastrojów z czasu Wielkiego Kryzysu (no, tylko trochę, dzięki książce o Seabiscuit'cie, ale ja nie o tym ), więc nie jestem w stanie określić, na ile fabuła zgadza się z rzeczywistością, mogę natomiast stwierdzić, że to był całkiem niezły film. Pewność siebie i opanowanie (poza Babyface'em Nelsonem; on chyba nie wie, co to spokój) tych wszystkich słynnych złoczyńców była perfekcyjnie oddana, świetne sceny rabunków, a punkt kulminacyjny, czyli wyjście Dillinger'a z kina - just beautiful. Depp ( ) jak zwykle genialny (czy on ma jakieś filmy, w których można zjechać go za aktorstwo?), ale Bale niestety słabiutko... sztywny i sztuczny

Taaaaaaaaak......
Powiedzmy, że jeśli jesteś amatorem gumowych roślin atakujących ludzi to polecam

Ostatnio edytowany przez DaveFreeMan (2009-08-06 06:43:23)

http://www.4cinema.pl/ polecam